Dzisiaj szybko i na temat. Bo dzień byłą bardzo męczący.
Pracy dużo to tu to tam...
Większość prądu w Wietnamie pochodzi z elektrowni wodnych a w związlu z tym energii tej nie jest za dużo i trzeba oszczędzać. I dzisiaj padło na Uniwesytet- dzień bez prądu. Nikogo to nie zaskakuje, życie się toczy normalnie, studenci studiują a ja prowdziałam z nimi semiraium pot z czoła bo klimy nie działają, na zewnątrz 34stopnie, nagłośnienie nie działa a na sali tłum i to mi się podoba bardzo! nic strasznego:)
Kilka zdjęć samochodwoych z drogi:
rowery to już rzadkość:)
Uniwersytet bez prądu:)
i uśmiechnięte jedzonko:
zawsze jak widze ostrygi przypomina mi się ta piosenka Serdjucki - (patrz ok.5.30min) :)
mamy "naszych dzieci" z prawej Thanga a z lewej Linh
owoc lawa:
i bliscy mi Wietnamczycy
wieczorny spacer po mieście kontrastów:
jutro Vinh... zobaczymy czy będzie internet...
Faktycznie kontrastowo.
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta, ogląda i wyobraża że jesteś teraz gdzieś tam za siedmioma górami, siedmioma morzami ;)
Jak trafisz na noszone dzieci to proszę fotki dla mnie :D